czwartek, 30 grudnia 2010

Po bezdrożach, na krawędzi świata...

Wycinek z gazety z 1914 r. nagroda wynosiła wówczas 100 dolarów...

Skąd te krawędzie świata? Śmieliśmy się nawet ostatnio z tego, że brzmi dziwnie. Ale prawda jest taka, że ciężko jest nazwać inaczej miejsce dokąd jedziemy. Skrzyżowanie wielu kultur, absolutne bezdroża, nieopodal granice państwa i wiele kilometrów samotności.

To miejsce gdzie dzieci z malutkich (dosłownie kilkudomowych) wsi muszą przechodzić przez pagórki tak zasypane śniegiem, że nie dojeżdża do nich terenowy samochód zabierający je do szkoły. To miejsce, gdzie drewniane chaty stawiane ponad 100 lat temu, dalej zapewniają schronienie, coś na ząb i kubek herbaty każdemu strudzonemu wędrowcowi. I w dalszym ciągu pachną palonym drewnem, ziołami i kurzem.

Ciężko jest o tym opowiedzieć - dużo łatwiej pokazać na zdjęciach, ale to też tylko wycinek rzeczywistości. Najlepiej dotknąć samemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz